#1 2008-03-02 07:48:13

AnnaM

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-03-02
Posty: 6
Punktów :   

Przeżyłam i żyję!

Kochani,
każdy choć raz w życiu zetknął się z przemocą a przynajmniej był jej świadkiem.Czym jest?Zanikiem uczuć wyższych , potrzebą władzy w domu(skoro na innych płaszczyznach się nie udało),upodleniem charakteru w wyniku nadużywania alkoholu, narkotyków,leków  ,a może w domu rodzinnym też tak źle się działo i podział kat-ofiara przeszedł z psychiką w dorosłe życie?Niezależnie czym , trzeba stawić opór , przerwać chorobę współuczestnictwa , ratować się.Czy byłby kat katem , gdyby nie miał ofiary-uległej , kochającej wciąż toksycznym uczuciem?Najgorsze to się poddać ,trzeba próbować wciąż na nowo, choćby to miało trwać.Warto walczyć o życie , swoje życie.Możecie też zajrzeć na blog- iskranadziei.bloog.pl

Wierzę Agnieszko ,że to miejsce ożyje , miejsce gdzie będzie można otrzymać pomoc , ale i wylać trochę tego ciężaru z serca i duszy.Sama wiem jak to boli i jak pomaga rozmowa.Pozdrawiam

Ostatnio edytowany przez AnnaM (2008-03-06 08:13:57)

Offline

 

#2 2008-03-04 22:12:47

andrea

Nowy użytkownik

12763968
Skąd: szczecin
Zarejestrowany: 2008-03-04
Posty: 3
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Wielkie szczęście,że powstał ten blog... Mam nadzieję,że w niedługim czasie odnajdą go również następne zmęczone życiem kobiety,że tutaj znajdą potrzebną siłę i wsparcie w swojej samotnej,cichej walce o bezpieczne,spokojne jutro dla siebie,swoich dzieci... W moim domu przemoc trwa nieprzerwanie od 14 lat,pocieszające,że to już końcówka... Wiem,że jestem silna,bo jeszcze żyję,jeszcze trzeźwo myślę i potrafię ocenić,co w moim życiu jest normą,a co odbiega od standardu i nie pozwolę wmówić sobie,że to wina moja i dzieci,że mąż nas wiecznie wyzywa,wiecznie upokarza,wrzeszczy i łamie psychicznie...To nie moja ani dzieci wina,że dziecko 12 letnie musiałam umieścić w szpitalu na oddziale psychiatrycznym,bo ojciec zakodował Mu w Jego umyśle,że jest niedojdą,tumanem i debilem-do tego stopnia,że dziecko chciało odebrać sobie życie.. To zło,które mój mąż sączy nam przez 14 lat zniszczyło cały nasz świat... Nigdy więcej!!!!


Nie mogę zmienić przeszłości,ani wymazać bolesnych wspomnień moich dzieci,ale uczynię wszystko,by nasza przyszłość nie była kontynuacją przeszłości!

Offline

 

#3 2008-03-05 11:29:06

AnnaM

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-03-02
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Andrea cieszę się ,że już kończysz ten związek.Tragedia jest tym większa ,że oprócz Ciebie cierpią dzieci.W tym momencie już dokonujesz przełomu w życiu.Teraz będzie na  pewno lepiej , nie znaczy łatwo , ale lepiej!Po takim złamaniu rozpoczniesz leczenie-uleczanie waszych uczuć(twoich i dzieci) , odzyskanie spokoju , równowagi ,budowanie we własnych oczach swojej wartości tak chamsko odebranej.Ze zmęczonej życiem kobiety staniesz się zadowoloną i uśmiechniętą , podejmującą wreszcie własne decyzje.Dzieci szybko wtedy dojdą do siebie widząc jak ty zaczynasz kwitnąć.Powodzenia , zaczynasz swoją drogę do normalności.

Offline

 

#4 2008-03-07 13:27:07

nigdywiecej

Administrator

Zarejestrowany: 2008-02-28
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Zerwanie z przemoca nie jest łatwe i nawet po zerwaniu przemoc wciąż siedzi w kącie. Niezbędne jest wsparcie, by przetrwać, niezbędna jest pomoc, ale najbardziej niezbędne jest nieustanne powtarzanie sobie "nie, nie zgadzam się". Najważniejsze wsparcie i siła jest w nas samych. Gdy odchodzi największy wróg i przyjaciel, gdy nie wracają jak za zaklęciem przyjaciele, gdy rodzina nie rozumie, co się dzieje, gdy problemy nie znikają jak zaczarowane - pozostaje "nie zgadzam się". Dumnie i z podniesioną głową. Dumnie. "Przetrwałam, zyję i nie dam się zabić"

Offline

 

#5 2008-03-08 00:54:13

andrea

Nowy użytkownik

12763968
Skąd: szczecin
Zarejestrowany: 2008-03-04
Posty: 3
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Każdego dnia słucham tych wszystkich wyzwisk,tych jadowitych syków faceta,który kiedyś na moją zgubę stał się moim mężem,słyszę to,widzę i bardzo boleśnie odczuwam ten strach i narastający sprzeciw wobec upodlenia,jaki odczuwają moje dzieci... Za każdym razem błagam Boga,żeby jeszcze tą chwilę przeżyć i nie zabić drania,a Bóg mi świadkiem,że nie raz już byłam o krok... Nie dla własnego spokoju,choć to też,ale dla dzieci... One zasłużyły na lepszy los... Nie na upokarzanie,łamanie,szczucie... Nawet,jeśli moje dzieci nie są idealne,kłócą się i biją,i wyzywają,to nie je za to winię-to on im taki świat pokazał! To on nauczał ich jak się bić,jak cedzić słowa i warczeć i atakować... Teraz nawet gdyby nie chciały tych nauk pamiętać-muszą-dla własnego bezpieczeństwa,w obronie koniecznej,bo inaczej już nie potrafią... Tak,spirala przemocy nakręca się już sama,a ja jedyne,co mogę zrobić,to wyrwać dzieci siłą,nie oglądając się na małego człowieczka,który musi kogoś stłamsić,zdeptać,zbrukać i złamać,żeby poczuć się męskim,silnym i ważnym! Bo tylko mając przed sobą istotę tak słabą jak dziecko,jest w stanie być od niej silniejszym,i to napawa go prawdziwym szczęściem,rozkoszą... Widzę to w jego oczach błyszczących triumfem,kiedy dziecko zagnane do kąta chwyta za kołnierzyk bluzy i unosi pół metra nad ziemią,nogi dziecka dyndają w powietrzu,a oprawca w euforycznej ekstazie nad własną potęgą i siłą zaczyna uderzać głową dziecka o ścianę... Ile zezwierzęcenia może być w człowieku,wiedzą kobiety,które mają podobne do moich doświadczeń,może gorsze... Na mnie mój mąż kilka razy podniósł rękę,ale jeszcze nigdy nie uderzył,bo mnie się boi. Zresztą samego bicia też nie stosuje zbyt często,woli zaszczuć,zgnębić,zeszmacić-wtedy czuje się lepszy... Co najdziwniejsze-jest abstynentem... Mamy troje chłopców,pierwszy sygnał,że z mężem jest coś nie tak,miał miejsce,kiedy najstarszy syn miał trochę ponad roczek... Dziecko niechcący coś zepsuło i dostało tak potężne manto,że przez następny tydzień dreptało z czarnym śladem dłoni na pupie... Potem było już tylko gorzej,a ja ciągle myślałam,że to skutek stresu... Ta chwila trwa już 14 lat... Najmłodszy synek ma 10 lat i do niedawna on jeden nie poznał ojcowskiej ręki i ubliżania,bo jako dziecko autystyczne,jest pod moją szczególną opieką,gdyż sam nie potrafi się obronić... Tak było,ale i to już się zmienia,widzę to wyraźnie... Mąż ma 165 cm wzrostu,53 kg wagi,jest zwyczajnym cherlakiem i nic nie potrafi sam załatwić,potrafi tylko zgnoić... Znalazł mój słaby punkt i na nim się z lubością opiera... Trzyma mnie w szachu,bo pokazał mi,że jeśli coś zrobię nie po jego myśli,to odkuje się to na dzieciach... A on zawsze znajdzie sposób,bo przecież nie ma możliwości,abym była w domu dzień po dniu,przez 24/h... W tym jego siła... "Nie rób niczego,czego ja bym sobie nie życzył,nie protestuj przeciw moim słowom,czynom i karom,bo jak to zrobisz-oni dostaną, i to będzie Twoja wina... Jakieś 3 miesiące temu najstarszy syn wystąpił przeciw niemu już jawnie,wówczas mąż zaatakował Go od tyłu... Chłopak był zupełnie nieprzygotowany na ten cios,bo nie spodziewał się,że ojciec zaatakuje Go w mojej obecności... Mąż podbiegł z tyłu do syna i cofając ręce zwinięte w pięści nagle wyrzucił je silnie przed siebie,uderzając jak taran między łopatki syna... Syn krzyknął z bólu,upadł na ziemię i stracił przytomność... Jakieś trzy tygodnie po tym zdarzeniu syn trafił do szpitala z powodu problemów z sercem,a tam dowiedziałam się,że syn ma lewe żebra w klatce piersiowej bardzo wypchnięte do przodu... Skojarzyłam to z tamtym uderzeniem,ale syn,kiedy lekarka Go spytała,czy nie wie,skąd to się mogło wziąć,powiedział,że jest bramkarzem w drużynie piłki nożnej /jest rzeczywiście,a raczej był jakieś półtora roku temu/ i to musiało się stać,kiedy upadł na ziemię broniąc bramki... Czuję,że zawiodłam moje dzieci,bo nie miałam w porę odwagi,by je chronić... CO to za matka,jeśli za jej strach płacą dzieci? To mnie nurtuje każdego dnia,nie daje spać w nocy... Jeśli jestem świadoma,co przeżywają moje dzieci,jakie piekło na ziemi im zgotowaliśmy-tak,my-bo skoro ich nie ratuję,to też uczestniczę w tym procederze,to marna ze mnie matka. Jeśli w takich momentach nie jestem przeciw mężowi-oprawcy,to jestem przeciw moim dzieciom! W ten sposób dzieci są krzywdzone podwójnie-przez matkę i ojca!!! Ja miałam tą odwagę ujrzeć ten aspekt i robię co należy... Jeśli macie podobne doświadczenia,musicie zrobić to samo!!! Nie możecie karać ofiar!!!Nie możecie być cicho i pozwalać gnębić Wasze dzieci!!! Te dzieci,to wszystko co macie,a ich przeżycie i życie zależy tylko od Was!!! Same nie mogą się ratować-są zbyt małe i słabe! Wy jesteście ich siła!!! Więc nie mówcie,że nie macie już sił,bo Wasze dzieci zasługują na Wasz przypływ siły,potrzebują tego jak powietrza,jesteście im to winne! Nawet,gdyby to miał być Wasz ostatni zryw,ostatnia walka!!! Jeśli nawet zapłacicie cenę najwyższą,ale uwolnicie dzieci od "mordercy na raty" to było warto!!! Bardzo chciałabym dać Wam trochę z mojej siły,ale to Wy musicie ją w sobie odnaleźć,tak,jak znalazłam ja... Macie ją w sobie,musicie ją tylko wydobyć! Waszą siłą są Wasze dzieci,a Wy jesteście ich siłą-jedno nierozerwalne ogniwo... Trzymam kciuki za Was i za siebie... Mnie też jeszcze czekają mozolne przeprawy,ale wiem,że już nie upadnę... Jeszcze tylko trochę...Pozdrawiam wszystkie kobiety,te,które są ofiarami,i te,które w naszej sprawie pracują nad tym blogiem. Jeszcze raz serdecznie dziękuję!!! Za blog,za brak milczenia.za sprzeciw...


Nie mogę zmienić przeszłości,ani wymazać bolesnych wspomnień moich dzieci,ale uczynię wszystko,by nasza przyszłość nie była kontynuacją przeszłości!

Offline

 

#6 2008-03-08 08:41:18

AnnaM

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-03-02
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Andrea,
Ja nie tylko jestem żoną oprawcy , ale też dzieckiem faceta, który uparcie gnoił swoją rodzinę i dzieci.Wiem wiec , jak wygląda cierpienie matki , gdy krzywda sie dzieje jej dzieciom i cierpienie dziecka ,katowanego za to ,że jest po prostu słabsze.Agresor nie musi być alkoholikiem by krzywdzić, jeśli jednak krzywdzi na trzeźwo-sprawa jest chyba dużo poważniejsza, nie istnieje podział na te gorsze i lepsze dni.Nie oceniam , nie potępiam - jak pisze Agnieszka na swoim blogu-twojego życia.Masz trójkę wspaniałych dzieci , może nie są dla innych idealne , ale są Twoje , to Twój kochany skarb i wara innym do nich a przede wszystkim wara łapskom ojca.Być może Twojemu synowi zabrakło odwagi by powiedzieć kto go skrzywdził , być może chciał chronić ciebie , rodzeństwo , może nawet ojca,może po prostu się bał.Trudno się dziwić dziecku, dorośli też się boją.Najważniejsze ,że chcesz to przerwać , że szukasz w sobie siły wciąż na nowo,że coś zmieniasz.Jestem pewna , że nawet jeśli się potkniesz, upadniesz na kolana,odnajdziesz siłę i nie zabraknie woli by wstać z podniesioną głową , by się nie poddać i walczyć dalej , o siebie i każde ze swoich dzieci , o normalne życie dla każdego z was.Życzę  Ci powodzenia i siły ,uda się , zobaczysz!Nie pozwól , by tknął dzieci.Każdy dzień wolny od przemocy będzie Twoim zwycięstwem.

Niemoc często budzi w nas agresję , sprawia ,że chcemy to przerwać jak najszybciej, bo już nie jesteśmy w stanie dłużej cierpieć i patrzeć na cierpienie dzieci.Proszę Cię tylko ,żebyś nie ustawała w poszukiwaniu pomocy,prawnych rozwiązań.Najłatwiej byłoby w pewnych sytuacjach sięgnąć po nóż i skończyć z agresorem raz na zawsze,sama wiem jak wielka to pokusa.Tylko co dalej?Tak rzadko domowy przestępca trafia za kratki , za to dość powszechnie trafiają tam kobiety , które zabiły dla siebie , dzieci , w walce o spokój , o życie.Po życiu pełnym przemocy , czeka je życie z tragicznym piętnem pozbawienia życia człowieka(choćby chama, kanalii ,przestępcy)Od złych wspomnień nie ma ucieczki , one zostają w nas na zawsze.Pamiętaj, będziesz swoim dzieciom potrzebna zawsze , jako matka,powierniczka,opoka w trudnych chwilach.W waszej rodzinie to Ty jesteś dla nich pozytywnym wzorcem i niech tak zostanie,niech widzą w Tobie siłę , upór w walce o nich ,przyjdzie chwila ,że staną z Tobą ramię w ramię gdy sami się wzmocnią ,kiedy nadejdzie odpowiedni czas.Wspólnie wyjdziecie w przyszłość zostawiając za sobą tego małego , żałosnego człowieczka-sprawcy krzywd z przeszłości.Trzymaj się mocno , niech cię nie pokona.

nie wiem , czy masz wsparcie u rodziny czy też mieszkasz z dala od niej, czy jest ktoś kto może Ci pomóc , nie wiem czy korzystasz już z pomocy jakiejś instytucji , psychologa .Masz prawo do anonimowości i prywatności.Jeśli chciałabyś porozmawiać ze mną nad możliwościami pomocy zanim udasz się po pomoc , podaję maila:iskranadziei1@wp.plNie jestem specjalistą , jestem tylko zwyczajną kobietą , matką i ...  po prostu jestem.

Offline

 

#7 2008-03-09 21:51:11

nigdywiecej

Administrator

Zarejestrowany: 2008-02-28
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

W razie potrzeby pomocy merytorycznej dzwoń na niebieską linię,szczególnie polecam Niebieskalinia.pl . I NIE ZGADZAJ SIĘ. Pamiętaj, to najważniejsze,żeby powiedzieć "nie zgadzam się". I zobacz śmieszność oprawcy. Gdy będzie śmieszny, przestanie być straszny.Biedny, śmieszny dureń. Tylko tyle. Trzymaj się.

Offline

 

#8 2008-03-10 09:25:29

AnnaM

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-03-02
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Andrea jest silną kobietą , taką która nie ulęknie się i nie podda bez walki.Jestem o nią spokojna.Nie mogę zdradzić tego o czym pisałyśmy prywatnie,ale może kiedyś odważy się o tym opowiedzieć innym i pokazać ,że każdy ma szanse wygrać życie , wolne od przemocy.Andrea śmiało do przodu ,potrafisz!

Offline

 

#9 2008-03-10 20:47:30

andrea

Nowy użytkownik

12763968
Skąd: szczecin
Zarejestrowany: 2008-03-04
Posty: 3
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Tak,przeżyłam,choć wcale nie było łatwo,ale dziś już wiem,że nigdy nie upadnę... Jestem wystarczająco silna,by przestraszył mnie taki mały,kąśliwy robaczek... Kiedyś się bałam,kuliłam w sobie,przepraszałam za wszystko,nawet jeśli to ON nawalił... Przepraszałam,bo tak było bezpieczniej dla dzieci i dla mnie... Ale tylko do czasu... Gniew i bunt narastał z każdą chwilą,każda chamska odzywka mojego męża niebezpiecznie zbliżała moment mojego wybuchu,aż w końcu nastąpiła potężna erupcja i nikt już nie mógł tego powstrzymać! Od tamtej chwili wszystkie moje dążenia ,moje plany i cele są podporządkowane jednej sprawie: spokojne życie bez oprawcy!!! Może nie będzie bogate,napewno będzie sporo problemów z dziećmi i podobnych spraw,ale nie muszę się tego obawiać,bo w końcu i tak wszystkie sprawy związane z życiem,wychowaniem,rachunkami,podaniami,wywiadówkami,palenie w piecach,choroby dzieci,to wszystko i tak było na moich barkach-potrafię to zrobić bez niego!!! Więc naprawdę do niczego ten facet nie jest mi już potrzebny... Są w życiu rzeczy,których nam brakuje,ponieważ nie mamy na nie pieniędzy i to,choć bolesne,potrafimy przełknąć... Jednak są też rzeczy,których za żadne pieniądze się nie kupi: to miłość,wzajemny szacunek,wsparcie,opieka i czułość! Te rzeczy nic nie kosztują,więc tym trudniej pogodzić się z tym,że ich nie ma...  Nieważne,że rozstając się z moim oprawcą nic nie zyskam-materialnie,zyskam coś,co jest o wiele ważniejsze:spokój,przewidywalne jutro,uśmiech moich dzieci,szacunek dla siebie samej... Nie ma co zwlekać,bo jak kiedyś spojrzałabym sobie w twarz gdyby którekolwiek z moich dzieci z powodu tego,co otrzymują w domu,odebrało sobie życie??? W odczuciu mojego własnego sumienia nie miałabym wówczas nawet prawa stanąć nad trumienką mojego dziecka!!! Innych można oszukać,że to wina ojca oprawcy,że do tego doprowadził,ale jak miałabym oszukać samą siebie?? To JA byłabym winna tej śmierci,bo to we mnie dziecko upatrywało oparcia i ratunku,to JA je zawiodłam,nie ojciec!!! Oprawca się nigdy nie zmienia,więc nie ma co liczyć na cud,ale samej ratować swoje dzieci! Nawet,jeśli mi się nie uda wychować ich tak,jak w normalnej,kochającej rodzinie,to JA będę wiedziała,że JA zrobiłam wszystko,co w mojej mocy,żeby dzieciom zapewnić spokojny sen,optymistyczny poranek i życie bez strachu!!! Moje dzieci są tego warte,bo są moje i nikomu nie pozwolę je krzywdzić!!! NIGDY!!!


Nie mogę zmienić przeszłości,ani wymazać bolesnych wspomnień moich dzieci,ale uczynię wszystko,by nasza przyszłość nie była kontynuacją przeszłości!

Offline

 

#10 2008-03-10 21:29:57

nigdywiecej

Administrator

Zarejestrowany: 2008-02-28
Posty: 6
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

I jeszcze: "ja jestem tego warta, by mnie nie krzywdzić". "Ja". To ważne.

Offline

 

#11 2009-01-12 14:02:01

nomyzs

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2009-01-12
Posty: 1
Punktów :   

Re: Przeżyłam i żyję!

Witam
mąż znęca się nade mną. Szrpie za włsy, upokarza, wyzywa od najgorszych mnie i moją rodzine, straszy przypaleniem, znęca się psychicznie, zastrasza, nie wiem co przyniesie kolejny dzień.
Boje się jednak odejść bo ....
... sama nie wiem, nie chce być sama, wstydze się tego co pomyślą rodzina i znajomi, czy dam sobie rade. A może poczekać, może będzie jednak lepiej, są miłe chwile.
Tak bardzo chciałam mieć rodzine, cipły spokojny dom. Mamy półrocznego synka. Ale ten dom nie jest dla nas azylem. 
Co mam robić kilka razy wyprowadzałam się ale zawsze nie wystarczyło mi odwagi i wracałam.
Jak znaleść w sobie siłe i przeciwstawić się złu??????????????
Proszę o pomoc!!!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl